piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 2.

Razem z Joachimem staliśmy przed wejściem na boisko, gdzie trenowali piłkarze reprezentacji Niemiec. Już od dawna nie byłam na żadnym meczu, a co dopiero stałam na murawie. Ostatni raz podczas feralnego meczu. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Loewa:
- Gotowa na spotkanie?
- Spokojnie. Jestem przygotowana na ich reakcję. Założę się o 100 €, że zdziwią się na mój widok i będą marudzić: „Przecież kobieta nie może być trenerem.”
- Jesteś taka pewna? – zapytał zadziornie.
- Pewna… Mało powiedziane.
- W takim razie przyjmuję zakład. Chodźmy zobaczyć ich reakcję. – tak też postąpiliśmy. Na trawiaste boisko prowadziła kamienista droga, która nadawała pewnej dramaturgii. Gdy stoisz tam, wyczekując na rozpoczęcie meczu, czujesz ten mroźny nastrój, płynący od kamieni. Natomiast, gdy wbiegasz na zieloną, miękką trawę czujesz ciepło – rodzinne ciepło. Właśnie takie odczucia towarzyszyły mojej osobie. Gdy stanęłam na murawie, poczułam się jak w domu.
 
- Panowie!!! – krzyknął Loew, po czym gwizdnął jak najmocniej potrafił. – Zbiórka! Mam dla Was małe ogłoszenie.
Chłopcy przybiegli szybko i ustawili się w grupce. Gdy mnie zauważyli, zrobiło się niemałe zamieszanie. Ci, którzy stali na samym końcu zachowywali się najgłośniej. To właśnie stamtąd dobiegło do mnie to stwierdzenie: „Zobaczcie, jaka sztuka. Jakie długie, zgrabne nogi. Ciekawe, kto to?”
- Uspokójcie się! Powiedziałem, że jesteście grzeczni i kulturalni. Chociaż takich udawajcie. – ledwie powstrzymywałam się od śmiechu. – Jak dobrze wiecie, Oliver poważnie zachorował i nie może wypełniać swoich obowiązków. W związku z tym, znalazłem godne następstwo. Poznajcie nowego trenera od motoryki i kondycji – panią Igę Chojnacką.
- Trenerze! Czy ta niezwykłej urody kobieta ma być naszym trenerem? – powiedział jeden z piłkarzy.
- Toni, oszczędź sobie tych uwag, choć jesteś bardzo spostrzegawczy. – po tych słowach uderzyłam lekko Joachima w głowę.
- Przecież kobieta nie może być naszym trenerem. A na dodatek od motoryki i kondycji. – słysząc te słowa, uśmiechnęłam się pod nosem.
- Przepraszam, że się wtrącę do tej jakże miłej konwersacji, ale to, że
- Schweinsteiger. – mruknął pod nosem.
- Ach.. Tak, mogłam się domyśleć. Wiele o panu słyszałam, ale wracając do tematu. Moja płeć panu przeszkadza?
- Nie, skądże, bynajmniej.
- Mam taką nadzieję. Jeżeli komuś się wydaje, że należę do płci słabszej, to jest w wielkim błędzie. Tak jak Loew już powiedział, nazywam się Iga Chojnacka i będę Waszym trenerem od motoryki i kondycji. Liczę na miłą i owocną współpracę. Jakieś pytania?
- Tak, ja mam jedno. – odezwał się nieśmiało blondyn z kręconymi włosami. – Jak się mamy do Ciebie, pani zwracać?
- Po imieniu. Gdybyście mówili do mnie na per pani, czułabym się bardzo staro.
- A nie jesteś. – wtrącił się Schweinsteiger, a reszta zawtórowała mu śmiechem.
- Wystarczy. Jest jakiś chętny? Trzeba Idze zanieść walizki do hotelu. – gdy tylko wybrzmiały te słowa, wszyscy chłopacy ruszyli do samochodu Loewa. Zostałam z nim sam na sam.
- Wiedziałem, że Cię polubią. Co powiesz na lampkę wina wieczorem?
- Nie wiem. – poczułam się zakłopotana.
- Nie daj się prosić.
- Co mi szkodzi. Jak się rozpakuję, to przyjdę do Twojego pokoju. Umowa stoi? – w ramach odpowiedzi skinął głową.
Gdy skończyłam rozmowę z Joachimem, przybiegła cała gromada piłkarzy z moja jedną walizką. Oprowadzili mnie po hotelu i pokazali pokój, znajdujący się na końcu korytarza, w którym miałam mieszkać przez najbliższe trzy tygodnie. Obok mnie mieszkał mój dzisiejszy „ulubieniec” – Schweinsteiger, który był zachwycony tym faktem wraz z Muellerem. Naprzeciwko znajdował się pokój Loewa. Wypakowałam swoje rzeczy i postanowiłam troszeczkę poćwiczyć. Od pewnego czasu dbanie nad tężyzną fizyczną stało się moją odskocznią od problemów, a przede wszystkim sposobem na zapomnienie o tym, co się stało. W Monachium byłam samotna i zdana sama na siebie, gdyż wyjechałam z rodzinnego miasta. Nie potrafiłam tam żyć, patrząc na tego mężczyznę. Za każdym razem, gdy wspomnienia wracały, zaczynałam ćwiczyć. Pozwalało mi to zapomnieć. Ciszę przerwało donośne pukanie do drzwi…


1 komentarz:

  1. Jak zawsze świetnie! :D Wstawiaj szybko następne :) Wiesz że nie mogę się doczekać :*
    Jacksonka

    OdpowiedzUsuń